Empress of Otherverse Rozdział 1


Tłumacz: Miani
Betareader: rolzik

PROLOG: EGZAMIN NA STUDIA, METRO I PODRÓŻ W CZASIE

Dziwne miejsce. Dziwny zapach. Dziwne światło.

I obcy.

Wszędzie było słychać donośne odgłosy. Dlaczego tu stoję? Moje nogi poddały się i miałam ochotę zwymiotować. Próbowałam wstać, ale nie mogłam.

Wtedy ktoś podał mi bladą, szczupłą i pokrytą bliznami rękę.

Spojrzałam w górę.

— …

To była krótka chwila, ale zapamiętałam ją na zawsze.

Świecił niczym świeca w ciemności.

Patrząc wstecz, być może mój los został przypieczętowany w chwili, gdy złapałam go za rękę.

***

Ten przebijający się przez powietrze krzyk.

To był znajomy głos.

Czułam się zdezorientowana i senna, ale udało mi się przypomnieć sobie, czyj to był głos.

Tak. To był głos mojego kolegi z klasy, Mihyuna.

Przydzielono nas do tego samego budynku egzaminacyjnego, więc spotkaliśmy się rano na stacji i szliśmy razem.

Znowu usłyszałam ten krzyk.

— Nie! Bina!

Ah!

W końcu obudziłam się z tego koszmaru. Czułam się oszołomiona i zdezorientowana.

Kilka razy próbowałam mrugnąć. Moje oczy były suche.

Sufit był biały. Usiadłam. Moje ręce i nogi były owinięte w mokre prześcieradło. Całe moje ciało było wilgotne.

Och! To był taki straszny koszmar. Nie pamiętam dokładnie co w nim było.

Poczułam ulgę. Zaczęłam czuć się lepiej, gdy przypomniałam sobie coś ważnego.

Powiedziałam głośno: — Właśnie tak! Egzamin!

Zerwałam się szybko. Dzisiaj był egzamin!

Która to była godzina? Byłam pewna, że ustawiłam budzik. Czy spałam tak głęboko, że go nie słyszałam? Nie mogę w to uwierzyć! Nie może być!

Nagle mój umysł stał się pusty. Zauważyłam swoje otoczenie.

— Gdzie ja... jestem?

Nikt nie odpowiedział.

Powinnam być w moim starym domu, w moim małym, nędznym pokoju, a jednak byłam tutaj.

Byłam w ogromnym pokoju, na ogromnym koronkowym łóżku.

Co to jest? Co się dzieje? Czy ja śnię?

Spojrzałam w dół. Na szczęście wciąż miałam na sobie własne ubrania. Dotknęłam swojej ręki i twarzy. Wszystko było w porządku.

Więc to nie był sen?

Myślałam o tym, by się uszczypnąć, ale zamiast tego potrząsnęłam głową. Nienawidziłam bólu.

Rozejrzałam się jeszcze raz. Meble wyglądały na antyczne i drogie. W końcu ostrożnie wstałam z łóżka. Dywan był gładki jak jedwab.

Wyszeptałam sama do siebie: — Gdzie ja jestem?

Znowu nikt nie odpowiedział. Wyglądało na to, że byłam sama.
Dokładnie rozejrzałam się po pokoju.

Meble wyglądały tak fantazyjnie, że bałam się ich dotknąć.

Uszczypnęłam się tylko po to, żeby się upewnić. Zabolało, ale dzięki temu mogłam myśleć jaśniej.

— Dlaczego nie mogę się obudzić?

Mam się dalej szczypać, aż się obudzę? Nie ma mowy.

Kiedy się rozejrzałam, znalazłam coś znajomego.

— Oh, mój płaszcz!

Podbiegłam i chwyciłam mój płaszcz zimowy. Poczułam ulgę.

Założyłam go. Było ciepło. Ta znajoma rzecz trochę mnie uspokoiła.

Kiedy znów się rozejrzałam, zauważyłam okno. Podeszłam do niego.

Sceneria, którą zobaczyłam, zszokowała mnie.

— Co... co to jest?!

Piękny las. Przypominał mi zielony ocean.

Przetarłam oczy, ale to, co widziałam, było prawdziwe. Nie miałam halucynacji. Wyglądało to tak surrealistycznie, jak jakaś grafika komputerowa.

Nie było mowy, żeby to była Korea. Nigdy nie słyszałam o takim lesie w moim kraju. W pobliżu Koreańskiej Strefy Zdemilitaryzowanej[1] były góry, a nie taki płaski teren z drzewami, jak ten.

Na pewno nie ma takiego zamku w Korei!

Wtedy nagle sobie przypomniałam.

Ten las.

Tak, ten las...!

Zgubiłam się w tym lesie.

Pamiętam. Miałam na sobie te same ubrania, gdy przez niego biegłam.

Co się dzieje? Skąd się wzięło to wspomnienie?

Próbowałam się skupić.

— Tak, egzamin! Byłam w drodze, żeby napisać mój egzamin...! I...?

Nagle, moje wspomnienia powróciły jak bumerang.

***

Jechałam metrem, żeby dostać się do budynku, w którym miał odbyć się egzamin.

Nie spałam zbyt dobrze poprzedniej nocy, bo byłam taka zdenerwowana. Byłam zmęczona psychicznie i fizycznie, ale i tak wstałam i umyłam się. Zjadłam śniadanie a następnie wyszłam z domu. Myślałam o skorzystaniu z autobusu lub taksówki, ale martwiłam się o godziny szczytu, więc wybrałam metro.

Czy to było problemem?

Ale to była logiczna decyzja. To nie był błąd.

Kiedy dotarłam na stację, stanęłam za żółtą linią. Gdy przyjechało metro, wiał mocny wiatr.

Światło mnie oślepiło i spowodowało ostry ból głowy.

Kręciło mi się w głowie.

Straciłam równowagę.

Ludzie krzyczeli.

Wśród nich był głos Mihyun.

O ile dobrze pamiętam, tak właśnie było.

***

— Zostałam potrącona przez metro?!

Krzyczałam. Znowu nikt nie odpowiedział.

Spanikowałam, ale zdałam sobie sprawę z czegoś dziwnego.

Coś jest nie tak.

Jeśli uderzyłoby mnie metro, to bym zginęła.

Ale...

— Jeszcze żyję?

Poza tym, znalazłam się w dziwnym miejscu.

Uderzyło mnie metro, jednak wciąż żyłam i dotarłam do jakiegoś europejskiego zamku. Ale w jaki sposób? To nie miało sensu.

Czy na podłodze metra była brama prowadząca do innego świata?

— Haha — zaśmiałam się beznamiętnie. Wróciłam do łóżka i usiadłam.

Co tu się dzieje?

Po prostu nie mogłam zrozumieć. Wszystkie moje wspomnienia były pomieszane. Próbowałam je uporządkować, ale nie udało się.

Nagle przypomniałam sobie jeszcze jedną rzecz.

To prawda. Po potrąceniu przez metro, pierwszy raz obudziłam się w lesie.

W lesie. Zgubiłam się w nim. Miałam wtedy na sobie te same ubrania, które mam teraz.

Kiedy się wystarczająco skoncentrowałam, zaczęłam wszystko sobie wyraźnie przypominać.


[1]  Koreańska Strefa Zdemilitaryzowana — strefa oddzielająca Koreę Południową z Koreą Północną.


Poprzedni rozdział | Następny rozdział

Komentarze

Popularne posty